Łotysze w Krakowie
Pierwszych Łotyszy spotkałem w ubiegłym roku, w dniu wybuchu wojny. Pod oknami KBK odbywała się ogromna manifestacja. W sumie to pod Konsulatem Generalnym Federacji Rosyjskiej, ale ludzi było tyle, że ocierali się o nasze ściany. No i w pewnym momencie za oknem usłyszałem zdanie rzucone ze zdziwieniem i niedowierzaniem: "Latviešu karogs?!" (Łotewska flaga?!) Odnosiło się ono do flagi wystającej z doniczki po lorenzowym pomidorze. Wyjrzałem na ulicę. Stała tam para. Zaprosiłem ich do KBK. Przegadaliśmy może z dwie godziny.
Potem była cisza. Na początku tego roku słyszałem łotewski na Plantach. Dwie osoby siedziały na ławce i rozmawiały. Było ciemno, wracałem skądś z @foggymeadow. Zatrzymaliśmy się na chwilę, ale poszliśmy dalej. W maju lub początkiem czerwca minąłem Łotyszy na Sławkowskiej. Nie zagadywałem. Biegłem na zakupy.
Ostatnio odwiedziła KBK jedna dziewczyna. Przechodziła po raz n-ty Biskupią i postanowiła w końcu zobaczyć co jest w środku. Zachęciła ją tabliczka. To był dość nietypowy wieczór, bo nieoczekiwanych wizyt było więcej. Tak czy owak trochę zdziwiła ją flaga Łotwy wetknięta w samowar, bo... jej dziadek był Łotyszem. Choć akurat tym korzeniom nigdy nie się nie przyglądała.
We wtorek z kolei Królestwo odwiedziła grupa studentów, którzy stanęli pod oknem i zaczęli czytać tabliczkę. Zaprosiłem ich do środka. Po krótkiej wymianie zdań okazało się, że jeden z nich ma szwagra Łotysza. To jednak nie był koniec "łotewskich znaków", bo dzień później poszedłem do Żabki na Krowoderskiej. W środku stała starsza pani z dziewczynką może 10-letnią. Zabrałem, co miałem zabrać, podszedłem do kasy i nagle... słyszę łotewski. Spojrzałem na nie z niedowierzaniem i zapytałem: "Latvieši?" (Łotysze?) Okazało się, że pani jest z dziećmi na wycieczce, przyjechali z Līvāni, dzień wcześniej byli w Warszawie, kolejnego planowali pojechać do Wieliczki i Zakopanego.
Od jakiegoś czasu próbuję znaleźć jakiś Łotyszy w Krakowie, z którymi mógłbym rozmawiać w formacie, w jakim prowadzone są @lekcje. Niestety w mieście nie ma żadnej społeczności migrantów z Inflant. Znalazłem dwie osoby z Rygi na Tandemie, ale nie udało mi się z nimi umówić. W tej sytuacji pole manewru mam niezbyt duże. Może w przyszłym roku szkolnym napiszę do polskich szkół, żeby kierowali swoich uczniów chcących studiować w Krakowie do KBK...
Ciekawy artykuł
Dzięki
Hmmmm jeśli dobrze pamiętam, pierwszego Łotysza w Krakowie spotkałeś na Błoniach w czasie Światowych Dni Młodzieży. Do tego była jeszcze Łotyszka na Twoim wykładzie o Łotwie w Stillu, ale nie wiem, czy rozmawialiście.
Zapomniałem dodać: „odkąd mieszkam w Krakowie”. No i biorę pod uwagę tylko tych przypadkowych :)