Muzyka Czterech Stron Wschodu
Kto czasem czyta moje posty, dobrze wie, że zmieniłem postrzeganie świata. Dziś do wielu rzeczy podchodzę z pozytywną emocją. I tak sztuka czy przyroda zachęcają do kontemplacji. Co więcej, film czy muzyka potrafią wzruszyć, a obraz zachwycić. A może to po prostu przychodzi z wiekiem.
Każdego roku oglądam Pol'and Rock Festival, a dawnej Woodstock. Chociaż metalowe brzmienia mnie nie zachęcają, tak nieco lżejsze rockowe kawałki jak najbardziej. Jednak ów festiwal ma jedną zaletę. Zawsze znajduję tam perełki, których nigdy wcześniej nie słyszałem.
W tym roku Mała Scena przyjęła nomen omen nazwę – Małej Sceny Tylko z Nazwy. Gdy na tej głównej panowały tuzy Rock and Rolla, a cały zespół Nocny Kochanek zrealizował gremialne prośby publiczności (Pokaż Dupę, Pokaż Dupę!) – na mniejszej działy się rzeczy wręcz niezwykłe.
Dość powiedzieć, że Bum Bum Orkestar to mistrzowie w swoim fachu, bo o tym wiedziałem. Prawdziwą furorę zrobił szczeciński zespół Dikanda. Dwie kobiety z silnym głosem (jedna również z akordeonem) i panowie z bębnami, kontrabasem, skrzypcami i gitarami stworzyli magiczny występ. Pojawiły się też inne instrumenty, których nazw nie znam.
Muzycy określają swoją twórczość jako Muzykę Czterech Stron Wschodu. Inspirują się sztuką wielu grup etnicznych, w tym: polską, białoryską, żydowską, cygańską, macedońską, bułgarską czy kurdyjską. Folkowe brzmienia w towarzystwie różnych języków myślami przeniosły mnie gdzieś do bałkańskich krajobrazów.
Obecność Dikandy na Pol'andRock Festival nie jest dziełem przypadku, gdyż zespół pomyślnie przeszedł eliminacje. Ponadto zespół zarówno własne utwory, jak i tradycyjne pieśni wedle własnych aranżacji. Co ciekawe, niektóre teksty składają się z wymyślonych słów. Pozostawiam Wam kilka kawałków i życzę miłego dnia.
Ach... Dikanda... mam gdzieś przegrywaną płytę na CD z dawnych czasów.... Zapomniałam o nich. Dzięki za przypomnienie :)