Dziennik #194/2024 - święto
Źródło: Pixabay
Dobry wieczór.
Nie wyspałam się. Większość nocy po prostu się kręciłam bez sensu po łóżku. Nie daje mi spokoju ten ZUS dlatego nie mogłam usnąć. Zasnęłam grubo po drugiej, a już o siódmej budzik zerwał mnie z łóżka. Musiałam wstać na terapię i naprawdę z sobą walczyłam, żeby na nią pojechać. Kusiło mnie, żeby zadzwonić, że jestem chora, ale w końcu chodzi o moją trzeźwość, więc postanowiłam wstać i jechać.
Na terapii poirytowałam się strasznie. Wkurza mnie jeden gość. Gada takie farmazony, że nie można go słuchać. Strasznie na mnie działa. Gdy słucham durnot, które wypływają z jego ust to nie mogę się na niczym innym skupić, bo tak strasznie mnie denerwuje to co on bredzi. Dawno nie spotkałam takiego młotka. Dzisiaj dziewczyna opowiadała niemal ze łzami w oczach, że musi oddać dzieci do adopcji [nie wiem czemu, ale pewnie jakiś poważny powód jest skoro musi] na co pan inteligent oświadczył, że po co ona się w ogóle maże skoro nie warto się przejmować rzeczami, na które nie ma się wpływu. Musi to musi i nie ma co się tym przejmować. No myślałam, że wyjdę z siebie i po prostu mu przyłożę. Gotowało się we mnie wszystko. Ja nie wiem skąd tacy ludzie się biorą. Do tego wszystkiego mój gniew był wzmagany przez zmęczenie, niedospanie, stres i przepracowanie, więc miałam po prostu maxa.
Po powrocie do domu musiałam się jeszcze choć na chwilę położyć. Nie dane mi jednak było pospać, bo na dworze hałasowały kosiarki, a w domu był łomot od wiertarki sąsiada. Moje nerwy były w strzępkach, dosłownie. Mimo wszystko sobie poleżałam godzinkę i próbowałam chillować, ale nic mi z tego nie wyszło. Próbowałam znaleźć w internecie jakiekolwiek informacje na temat takiego postępowania w ZUSie jakie wszczęto przeciwko mnie, ale nie znalazłam żadnych informacji. Do ZUSu oczywiście nie udało mi się dodzwonić, na maila brak odpowiedzi. Jestem wykończona tą sytuacją. Doszło do tego, że mam z przerażenia myśli samobójcze.
Pojechałam do pracy mocno poirytowana. Było potwornie gorąco, a ja byłam potężnie zmęczona. Na starcie okazało się, że nie mamy za dużo pracy takiej standardowej, ale dużo misji pobocznych, więc przygotowywałam się na dobre ogarnięcie zmiany. Myślę, że mi się to udało. Trochę wysprzątaliśmy magazyn, podgoniliśmy zlecenia hurtowe, zrobiliśmy z górką zlecenia standardowe, no poszło naprawdę spoko. Miałam tylko jedną sytuację, która wyprowadziła mnie z równowagi. Mamy w pracy tablety, na których pracownicy odbijają swoje aktywności. Zgłoszono mi, że tablet nie działa. No to idę na miejsce i okazało się, że tablet był odłączony od ładowarki i się po prostu rozładował. A dlaczego był odłączony od ładowarki? Bo ktoś go odłączył i ładował sobie telefon. Dostałam takiego wkurwa, że myślałam, że zejdę na zawał. Zjebałam winowajcę na czym świat stoi i zapowiedziałam mu, że jak jeszcze raz go spotkam z telefonem to dostanie notatkę służbową. No to się po prostu w palę nie mieści. Wkurw trzymał mnie praktycznie do końca dnia. Jednak pod koniec pracy moja kierowniczka wysłała mi na Whatsappie informacje, że dzisiaj jest dzień kebaba. Totalnie o tym nie wiedziałam, a to oznacza przecież moje święto, bo kocham kebaby miłością najszczerszą w moim życiu.
Na wyjściu trochę się spięłam z ochroniarzem, bo chciał się szybciej urwać i musiałam mu wytłumaczyć, że procedura jest taka, że we dwoje zamykamy magazyn, więc na zostać i zamknąć go razem ze mną. Nie był zadowolony, ale nic na to nie poradzę. Gość by pojechał, coś by się stało, że nie mogłabym zamknąć magazynu i co ja bym zrobiła? Masakra. Lał deszcz, więc bardzo ciężko mi się wracało. Pod pracą regularnie zalewa nam drogę i mocno się martwiłam czy przejeżdżając przez jezioro nie uszkodzę niczego w aucie. Mam nadzieję, że nie. Oczywiście jak to z moim szczęściem bywa to przez ostatnie dwa dni mogłam parkować pod blokiem, a dzisiaj, gdy leje deszcz miejsca parkingowego w pobliżu nie było i w tej ulewie musiałam draptać z buta. Oczywiście pomaszerowałam blok obok po kebaba. Zaszalałam i wzięłam bydlę 50 cm. Nie zjem go na raz, nie ma takiej opcji, ale jutro przyjemnie rozpocznę dzień od dokończenia kebsika.
Jestem podminowana i zestresowana, ale za to kompletnie nie chce mi się spać dlatego biorę kebaba w łapkę i idę coś oglądać.
Do jutra.
Hello ataraksja!
It's nice to let you know that your article will take 12th place.
Your post is among 15 Best articles voted 7 days ago by the @hive-lu | King Lucoin Curator by deepresearch
You receive 🎖 0.3 unique LUBEST tokens as a reward. You can support Lu world and your curator, then he and you will receive 10x more of the winning token. There is a buyout offer waiting for him on the stock exchange. All you need to do is reblog Daily Report 358 with your winnings.
Buy Lu on the Hive-Engine exchange | World of Lu created by szejq
STOP
or to resume write a wordSTART